REKLAMA

Mija 78 lat od zakończenia wojny

Mija 78 lat od zakończenia wojny

8 maja w Lubinie uczczono rocznicę zakończenia II wojny światowej w Europie.

Na ceremonii pod murem pamięci przy ul. Pruzi spotkali się 8 maja wojskowi, harcerze, uczniowie klas mundurowych oraz przedstawiciele władz powiatu lubińskiego oraz lokalnych instytucji i stowarzyszeń.

W Polsce od ośmiu lat 8 maja obchodzony jest jako Narodowy Dzień Zwycięstwa. Wcześniej zakończenie wojny celebrowano dzień później. Organizatorzy spotkania przypomnieli, że w Europie zakończenie wojny formalizowane było przez kilka dni – począwszy od 29 kwietnia, gdy akt kapitulacji podpisały wojska niemieckie w północnych Włoszech, przez 4 maja, gdy poddali się Niemcy w Holandii i północnych Niemczech, po 7 maja, gdy akt kapitulacji przyjął dowodzący wojskami aliantów amerykański generał Eisenhower.

–Nie odpowiadało to Stalinowi, który uważał, że to Związek Radziecki był głównym zwycięzcą wojny. Zażyczył więc sobie podpisania tego aktu raz jeszcze. Doszło do tego następnego dnia, 8 maja, po godzinie 23, w berlińskiej kwaterze marszałka Żukowa. I to ten akt przeszedł do historii. Według czasu moskiewskiego był już dziewiąty maja, dlatego w różnych krajach ta rocznica obchodzona jest w dwóch różnych dniach – wyjaśnia kapitan Henryk Rusewicz, przewodniczący Powiatowej Rady Kombatantów w Lubinie oraz prezes regionalnego Związku Weteranów i Rezerwistów Wojska Polskiego.

Ostatecznie światowy konflikt zakończyła bezwarunkowa kapitulacja Japonii, dokonana 2 września 1945 r. Szacuje się, że wojna pochłonęła nawet 78 mln ludzkich istnień. Henryk Rusewicz podkreśla, że ludzkość powinna o tym cały czas pamiętać i wyciągać z tego lepsze wnioski. Dotyczy to w szczególności polityków.

– Powinniśmy wreszcie nauczyć się mądrze wybierać sojusze – z tymi krajami, które są blisko nas. Nie kłócić się z Czechami, Słowakami, Litwinami, Łotyszami, bo wspólnie coś znaczymy. Jedną zapałkę można złamać bez trudu, ale jak się weźmie całą ich garść, będzie już trudno. Dobrze, że Amerykanie i Anglicy są skłonni do pomocy, ale musimy dbać przede wszystkim o to, co mamy blisko siebie, a nie gdzieś daleko – uważa Rusewicz.

źródło – www.lubin.pl

Czytaj także