Często, zanim trafią do psychologa, mają za sobą długą drogę od gabinetu do gabinetu innych specjalistów. Szukają odpowiedzi na pytanie, dlaczego od miesięcy boli ich głowa, mają problemy z oddychaniem, męczy ich kaszel lub bezsenność. Diagnoza bywa dla nich dużym zaskoczeniem. Inni doskonale zdają sobie sprawę, co im dolega, ale z różnych powodów nie chcą tego pokazać nawet najbliższym. Zakładają uśmiechniętą maskę i brną przez codzienne obowiązki. Nie wszyscy dają sobie z tym radę…
Maskowana, wysoko funkcjonująca, uśmiechnięta – w taki sposób określana jest ta postać depresji, z której rozpoznaniem mają trudności nawet lekarze z wieloletnim doświadczeniem. Nie ma ona jednak odrębnego kodu w międzynarodowej klasyfikacji chorób.
– To potoczne określenie, które ułatwia rozumienie tego, co się dzieje z pacjentem – mówi Angelika Wojtaś. – Z tak zwaną depresją maskowaną mamy do czynienia, gdy charakterystyczne objawy depresji – obniżony nastrój, zmniejszona energia, trudność lub wręcz niemożność cieszenia się tym, co dotychczas sprawiało nam radość – nie są nasilone lub wręcz nie występują wcale. A na pierwszy plan wysuwają się kłopoty ze snem, epizodyczne stany lękowe lub dolegliwości somatyczne. W związku z tym na początku wiele osób zgłasza się do lekarzy innych specjalności niż psychiatra. Bo na przykład boli je głowa czy brzuch i w ogóle nie wiążą tych objawów z problemami natury psychicznej – wyjaśnia psycholog.
Gdy oznaką depresji są dolegliwości ze strony ciała, jest szansa, że szukający medycznej pomocy chory w porę trafi do właściwego specjalisty. Gorzej, gdy pacjent nosi maskę, która jest jego sposobem na radzenie sobie z trudną sytuacją. To scenariusz, w którym z pozoru szczęśliwy człowiek, dobrze radzący sobie w szkole lub pracy, lubiany, uśmiechnięty i życzliwy, nagle popełnia samobójstwo. Pozostawia po sobie pogrążoną w rozpaczy rodzinę i zszokowanych znajomych.

Psychologowie są zgodni, że w Polsce depresja jest najczęstszą przyczyną samobójstw. Dlatego określają ją jako chorobę śmiertelną. W raporcie Stowarzyszenia Demagog, opartym o dane Komendy Głównej Policji, czytamy, że w 2022 roku odnotowano łącznie 14 520 prób samobójczych. Jedna trzecia z nich – dokładnie 5 108 – zakończyła się śmiercią.
Dramatycznie wzrosła liczba zamachów samobójczych wśród dzieci i młodzieży. Niezmiennie jednak najczęściej na ten krok decydują się mężczyźni – w 2022 r. życie odebrało sobie 4 261 przedstawicieli „silnej” płci. Jednym z powodów tego są wciąż towarzyszące depresji stereotypy.
Źródło: www.lubin.pl